Nazywam się Ania Ziemnicka-Milej.
Urodziłam się w Poznaniu, wychowałam na Kujawach, studiowałam w Gdańsku, mieszkałam w Warszawie i w Brukseli. Do Hornówka trafiłam dzięki mojemu ukochanemu mężowi – Sebastianowi Milejowi.
Wychowałam się w szczęśliwym domu z ogrodem, z kochającą rodziną i psami. I do takiej trafiłam tu w Hornówku. Co prawda nie ma psów, ale jest rudo-biały kot Słomka.
Tak jak Sebastian, jestem adwokatem, choć nie praktykuję jak on w Hornówku, ale w warszawskiej Kancelarii Gekko Taxens, w której jestem partnerem. Kieruję zespołem obsługującym głównie przedsiębiorców, zarówno procesowo (spory gospodarcze, sprawy karne skarbowe, spory pracownicze, administracyjne) jak i w zakresie doradztwa korporacyjnego.
Moi rodzice zawsze aktywnie działali na rzecz lokalnej społeczności i przekazali mi ten gen. Od początku studiów angażowałam się w działania Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA – największej na świecie organizacji zrzeszającej studentów prawa i młodych prawników – działającej w kilkudziesięciu krajach. Najpierw kierowałam jako prezes Grupą Lokalną na Uniwersytecie w Gdańsku, potem zostałam prezesem Zarządu Krajowego, kierując całym stowarzyszeniem w Polsce, a ostatecznie w 2008 r. zostałam Prezesem Zarządu Międzynarodowego ELSA International – całej organizacji na poziomie europejskim. W związku z tą działalnością spędziłam ponad rok w Brukseli.
Jakiś czas temu zostaliśmy zaproszeni z mężem do współpracy ze Stowarzyszeniem 7 Sołectw – Izabelin. Spodobała nam się ta inicjatywa.
Stowarzyszenie i jego sympatyków charakteryzuje ogromna różnorodność – są studenci, prawnicy, inżynierowie, redaktorzy, są lokalni przedsiębiorcy, są doświadczeni sołtysi, nauczyciele, społecznicy.
Co dla mnie bardzo ważne – Stowarzyszenie jest tak apolityczne, jak to tylko możliwe. Wiem, co mówię, bo przez lata stałam na straży apolityczności ELSA, którą kierowałam. Jest tak dlatego, że ludzie w Stowarzyszeniu 7 Sołectw – Izabelin są tu z miłości do miejsca, w którym żyją, a teraz dodatkowo również z sympatii do siebie nawzajem.
Nikt w stowarzyszeniu nie marzy o wielkiej karierze politycznej, członkowie po prostu chcą dbać o swój dom i to jest ich ostateczny cel.
Z pewnością różnią nas poglądy polityczne, ale kto ma jakie – nie wiem, bo rządzi tu zasada, że nie rozmawiamy o polityce ani nie pozwalamy polityce wchodzić do stowarzyszenia. Poruszane są wyłącznie sprawy ważne dla mieszkańców gminy i przyświeca temu ogromna determinacja w dążeniu do tego, żeby gmina była gospodarnie zarządzana.
Nie wiem, jak kiedyś wyglądał Hornówek i inne miejscowości w gminie Izabelin, ale dzięki mojemu kochanemu mężowi i jego rodzicom, poznaję go również od tej historycznej strony – wiem już na przykład, gdzie był sklep na „górce”, którędy mąż chodził do szkoły, którym sąsiadom podjadał maliny z krzaków, w miejscu, gdzie po krzakach malin nie ma już śladu, a jest droga.
Dla wszystkich mieszkańców – tych nowych i tych mieszkających tu od pokoleń – zmiany są ważne.
Ale warto też pamiętać o przeszłości, szanować miejsca pamięci, słuchać starszych mieszkańców, bo historia miejsca, w którym się żyje, a nie tylko bieżące sprawy, buduje wspólnotę sąsiedzką.
A zmiany – no cóż, powinny być przemyślane i zgodne z potrzebami mieszkańców. Chęć budowania wspólnoty oznacza wsłuchiwanie się w jej potrzeby.
Według mnie członkowie Stowarzyszenia 7 Sołectw – Izabelin doskonale to rozumieją i świetnie realizują ten cel. Ja jestem jednym z wielu sympatyków stowarzyszenia, cieszę się, że powstało, i myślę, że jeszcze wiele dobrego zrobi dla izabelińskiej społeczności.