Urząd Gminy

Praca Urzędu Gminy Izabelin pozostawia dziś wiele do życzenia.

Przede wszystkim doszło do rozmycia kompetencji pracowników i wydziałów. Z jednej strony pracownicy często wprost mówią, że nie oni podejmują decyzje, bo ostatecznie o wszystkim i tak zdecyduje wójt, z drugiej – gdy już te decyzje podejmą, wójt mówi, że nie odpowiada za decyzje swoich pracowników. W Wydziale Rozwoju i Bieżącego Utrzymania winą za nieudane inwestycje obarcza się niepracującego już od ponad roku w urzędzie prezesa zarządu stowarzyszenia Mieszkańcy Razem, który odpowiada ponoć za wszystkie nieudane pomysły wciąż obowiązującego Planu Zrównoważonej Mobilności.

Wiele do życzenia pozostawia też kompetencja niektórych zatrudnionych w ostatnich latach pracowników. Z powodu braku możliwości współpracy z szefem odchodzą kolejni pracownicy działu IT. Dziwi zatrudnianie osób spoza gminy, które wyraźnie nie radzą sobie ze swoimi obowiązkami. Wicewójt z Łochowa, reklamowany jako specjalista od dróg, jest w zasadzie tylko łącznikiem z marszałkiem województwa, którego jest społecznym asystentem i partyjnym kolegą z PSL-u. Szef Wydziału Rozwoju i Bieżącego Utrzymania z Włocławka potrafi zignorować przychodzących do niego mieszkańców lub oskarżyć ich o efekty własnych zaniedbań, a także w bardzo nieprofesjonalny jak na gminnego urzędnika sposób (z osobistymi przytykami) odnosi się do krytykujących go mieszkańców. Odpowiedzialny za przetargi pracownik z Cieszanowa (woj. podkarpackie), na co dzień nieobecny w urzędzie (wykonywał pracę zdalnie), doprowadza do sytuacji, że wiele przetargów jest unieważnianych z powodów merytorycznych lub formalnych. Na jego miejsce wraca znający się na przetargach stary pracownik urzędu gminy.

Atmosfera w urzędzie jest napięta. Pracownicy boją się otwarcie wyrazić swoje zdanie, coraz więcej osób po cichu krytykuje toksyczne stosunki panujące między pracownikami a przełożonymi.

Chaos wzmacnia częsta nieobecność wójt i wicewójta, często jednoczesna. Zdarza się np., że wójt i wicewójt, czasem dodatkowo także sekretarz gminy, wyłącznie ze względów wizerunkowych (dosłownie: chodzi o wspólne zdjęcie) razem jadą na spotkanie do marszałka województwa.